27.12.2024
Postanowienia noworoczne: przymus czy wyraz miłości do siebie?
Nowy Rok to moment, który w dziwny sposób łączy w sobie ciszę i szum. Ciszę, bo świat na chwilę się zatrzymuje – zegary odliczają ostatnie sekundy grudnia, a my spoglądamy wstecz na minione dni. I szum, bo zaraz potem wpadamy w wir planów, list zadań, postanowień, które mają sprawić, że nadchodzący rok będzie „nasz”. Ale czy naprawdę?

Czy zastanawiałaś się kiedyś, skąd tak naprawdę bierze się ta potrzeba noworocznych zmian? Czy siadając do planowania kolejnych dwunastu miesięcy, myślisz o tym, czego Ty chcesz, czy raczej o tym, czego się od Ciebie oczekuje? Bo przecież wszyscy coś postanawiają. Widzimy to w rozmowach z przyjaciółkami, na Instagramie, w reklamach – wszechobecny przekaz, że nowy rok to czas, kiedy musisz coś zmienić. Ale kto powiedział, że musisz?

Być może zamiast zastanawiać się, co zmienić, warto zapytać siebie: po co? Dla kogo są te plany? Czy rzeczywiście płyną z miłości do siebie, z potrzeby troski i zrozumienia, czy może raczej z cichego lęku, że jeśli czegoś nie osiągniesz, to będziesz mniej wartościowa?

Często traktujemy postanowienia jak remedium na nasze „braki”. Lista rzeczy do poprawy staje się czymś w rodzaju wewnętrznego oskarżenia. Że za mało się starałyśmy, że mogłyśmy zrobić więcej. Ale czy naprawdę o to chodzi? Może zamiast wytykać sobie, co poszło nie tak, warto spojrzeć na siebie z czułością. Może wystarczy zapytać: czego potrzebuję, żeby czuć się dobrze?

Postanowienia noworoczne nie muszą być rewolucją.

Nie muszą nawet istnieć. Nie musisz podążać za modą, by wyznaczać wielkie cele, które w połowie lutego zaczną ciążyć niczym niechciany obowiązek. Może zamiast tego warto stworzyć coś bardziej intymnego – coś, co będzie odzwierciedleniem tego, kim naprawdę jesteś. Nie listę „do zrobienia”, ale intencję „do bycia”.

Być może Twoim postanowieniem będzie nauczyć się odpoczywać bez wyrzutów sumienia. Albo codziennie przypominać sobie, że nie musisz być idealna. A może po prostu pozwolisz sobie nie planować niczego. Tak, to też jest opcja – żyć chwilą, słuchać siebie i pozwalać, by życie toczyło się swoim rytmem.

Nowy Rok to nie konkurs. To nie wyścig na lepszą wersję siebie ani egzamin z ambicji. To szansa, by zacząć od nowa, ale na własnych zasadach. A może po prostu kontynuować to, co już zaczęłaś. Nie zmieniać niczego na siłę, tylko być bliżej siebie – bliżej swoich potrzeb, marzeń, emocji.

Więc zanim usiądziesz z notatnikiem w ręku, zanim wpiszesz pierwsze zdanie swojej listy, zatrzymaj się na chwilę. Pomyśl: czy to, co planuję, wynika z miłości do siebie, czy z poczucia, że muszę coś udowodnić? Odpowiedź na to pytanie może być najważniejszym początkiem Twojego nowego roku.

Niech 2025 rok będzie dla Ciebie czasem, w którym poczujesz spokój, siłę i radość z bycia dokładnie taką, jaką jesteś. Ciesz się sobą, ciesz się życiem – na swoich własnych warunkach. 

Do zobaczenia w przyszłym roku,

Girls Concept